piątek, 6 maja 2011

Barcelona - Manchester United w finale

Ligi Mistrzów na Wembley

Barcelona? Na pewno się jej nie przestraszymy -

powiedział po środowej wygranej z Schalke (4:1)

trener Manchesteru United.

Szkot po spotkaniu tryskał dobrym humorem i trudno mu się dziwić.
 Zwycięstwo nad Niemcami przyszło łatwiej, niż się spodziewał.
W środowy wieczór mogł urządzić sobie przegląd kadr.
W porównaniu z wyjściową jedenastką ze spotkania w Gelsenkirchen,
wystawił aż dziewięciu nowych piłkarzy.

Rekord Ligi Mistrzów
W sumie trener MU w dwumeczu skorzystał z aż 20 zawodników.
To swojego rodzaju rekord w tych rozgrywkach. Dla porównania, trener Barcelony
Pep Guardiola (siedział w środę na trybunach Old Trafford) w półfinałowej rywalizacji z
Realem Madryt dał zagrać 15 piłkarzom. Ferguson mógł sobie pozwolić na taką ekstrawagancję,
gdyż Schalke okazało się rywalem niegodnym półfinału Ligi Mistrzów.

Ale w finale (28 maja) Czerwone Diabły nie są faworytem.
Obecna drużyna jest gorsza od tej, która awansowała do finału w 2009 roku,
a Barcelona jeszcze lepsza. Wówczas Katalończycy wygrali 2:0.

- Wtedy to my byliśmy faworytem, teraz role się odwróciły.
Nie znaczy to, że obleciał nas śmiertelny strach. Oczywiście wolałbym grać z Brechin City
(trzecia liga szkocka - red.), bo gdy patrzy się na grę Barcelony pierwsza myśl która
przychodzi do głowy brzmi to: „trzymaj się od nich z daleka". Ale zapewniam, że
 nie brakuje nam pewności siebie. Musimy tylko znaleźć na nich sposób - mówi Szkot.

Zapowiedział, że zadzwoni po radę do menedżera Królewskich Jose Mourinho,
z którym zaprzyjaźnił się, gdy Portugalczyk prowadził Chelsea. -
Jose jest bardzo pomocny w tej kwestii - mówi.

Bilans na remis

Bilans spotkań między obu drużynami w historii wychodzi na remis.
W ośmiu spotkaniach w europejskich pucharach dwa wygrała Barca,
dwa Manchester, pozostałe cztery były nierozstrzygnięte.
Barcelona ma korzystniejszy bilans bramek (15:11).
Największa różnica klasy widoczna była w meczu grupowym LM
w sezonie 1994/95, który Katalończycy wygrali 4:0 i zagrodzili Anglikom
drogę do kolejnej fazy.
Fergusona najbardziej boli jednak porażka w rzymskim finale sprzed dwóch lat.
I bardzo nie lubi do niej wracać.
- Wiem co wtedy poszło nie tak - mówi Szkot. Jak twierdzą wtajemniczeni,
Ferguson był wściekły, że niektórzy piłkarze nie dostosowali się do jego instrukcji.
Tym najmniej zdyscyplinowanym był Cristiano Ronaldo, który za wszelką cenę
chciał udowodnić, że jest lepszy od Messiego.

Będzie to nie lada gratka dla kibiców futbolu, gdyż spotkają się moim zdaniem 2
obecnie najlepiej grające drużyny w Europie. Niedawno Barcelona została uznana
za najlepszą druzynę ostatniej dekady na świecie ( wg. IFFHS). MU będzie miał okazję do rewanżu,
gdyż będzie to powtórka finału LM sprzed 2 lat gdzie Barcelona łatwo ograła Anglików 2:0.
Tym razem myśle że mecz będzie bardziej wyrównany choć MU nie ma w swym składzie
 fenomenalnego wtedy Cristiano Ronaldo. Nie wiem jak wy ale ja jako wierny kibic Barcelony
od lat stawiam właśnie na nią, jednocześnie czekam na wspaniałą piłkarską ucztę na stadionie który
jest symbolem i ikoną piłki brytyjskiej,całkiem nowoczesnym Wembley gdzie doping kibiców
dla klubu angielskiego bedzie napewno szczególny. Czekam na wasze opinie i komentarze.

FINAŁ PUCHARU POLSKI DLA LEGII PO RZUTACH KARNYCH

Spotkanie Lecha Poznań z Legią Warszawa z pewnością nie było wielkim widowiskiem, gdyż po raz kolejny raz główną rolę odegrali ( tym razem ) pseudokibice Lecha i Legii. Trzeba jednak uczciwie przyznać że to Lech powinien ten mecz wygrać,gdyż miał więcej okazji ku temu. Jako pierwszy w 29. miniucie meczu bramkę pięknym strzałem określanym mianem " stadiony świata "zdobył dla Lecha Dmitrije Injac,natomiast w drugiej połowie wyrównał portugalczyk Manu dla ktorego było to o dziwo dopiero pierwsze trafienie dla warszawskiej Legii odkąd znalazł się w tym klubie. Finał zakończył się rzutami karnymi, w których więcej zimnej krwi zachował bramkarz Legii broniąc strzał Bartosza Bosackiego.Legia ostatecznie zwyciężyła 5-4 i jako zdobywca PP zagra w 3 rundzie eliminacji Ligi Europejskiej w przyszłym sezonie.Jednak sam mecz i jego wynik okazał się wydarzeniem drugorzędnym. Po raz kolejny m.in. po niedawnych wydarzeniach w Kownie dali znać o sobie pseudokibice ktorzy zdemolowali stadion bydgoskiej Zawiszy i starli się z oddziałami policji. Aby temu zaradzic wystarczyło by zaczerpnąć wzorce z Anglii gdzie rząd Margaret Tacher pokazał jak należy walczyć z kibicowską patologią.W Anglii pod tym względem było dużo gorzej niż u nas obecnie. Jednak nie. W Polsce nie ma woli aby coś zmienić co potwierdza postawa m.in. postawa całego PZPN-u. Zresztą stadion w Bydgoszczy jest chyba ulubionym miejscem pseudokibiców,wystarczy wspomnieć mecz Widzewa z miejscową Zawiszą Bydgoszcz w 1/16 PP, wówczas zdemolowano stadion i zamknięto go później na kilka meczy i co to dało? Otóż nic! I śmiem twierdzić że zamknięcie tym razem stadionu Lecha i Legii to nie jest sposób na walkę z chuliganami,jest to jedynie propaganda polskiego rządu że coś z tym robi a faktycznie nic nie potrafi zrobić. To tylko krzywdzi prawdziwych kibiców którzy żyją każdym meczem,czują tą cudowną atmosferę dopingu i są prawdziwą jednością. Tracą także kluby choćby ze strat ze sprzedaży biletów. Więc ja sie pytam po co budowano piękne i pojemne stadiony? Po co wydawano setki milionów złotych? Rozgrywanie meczów przy zamkniętych trybunach to najgorsze co może być,to antyreklama futbolu. Odnosząc się do zwycięstwa Legii to mam całkiem poważne obawy że Legia grając w LE skompromituje nasz kraj. Wystarczy choćby zobaczyć tabelę polskiej ekstraklasy gdzie Legia ma 11 porażek, i ustępuje w tej niechlubnej statystyce tylko czerwonej latarnii ligi Cracovii która nieuchronnie zmierza do 1 ligi. I mimo iż ma tych 11 porażek to wciąż ma szanse na podium. To pokazuje jaką mamy słabą ligę. Takiego spłaszczenia tabeli nie było od lat. Pozdrawiam prawdziwych kibiców i zachęcam do czytania mojego bloga i oceniania. Jestem otwarty na wszelkie uwagi i komentarze pod warunkiem że będą one merytoryczne.